Minął już rok od tej dziwnej nocnej imprezy. Tyle wypitych drinków, tyle nowych dziewczyn, tyle zawalonych nocy. Męczy już mnie to, to całe życie jakbym był pustym idiotą.Wiele razy próbowałem to zmienić, jednak do niczego innego się nie nadawałem. Nawet moja rodzona matka mnie zostawiła na pastwę wiecznie zajętego ojca. Kiedyś życie było prostsze. Miałem oboje rodziców, Georga i Elisabeth, dwie siostry, jedną młodszą, drugą starszą - Estera i Melody. Wtedy... wtedy coś się zmieniło.Coś, co złamało mnie i resztę mojej rodziny. Nikt nie potrafił sobie z tym poradzić.
Byliśmy na wspaniałych wakacjach w Prowansji. Spędzaliśmy rozleniwione dni w małym domku na uboczach Nicei. Gorące słońce opalało naszą i tak już brązową skórę. Jedynym schronieniem od upału było turkusowe morze. Wszystko było świetnie, dopóki Mel nie zapragnęła pokazać jak dobrze pływa. Jednej głupi moment zabrał ją na drugą stronę. Jeden pierdolony moment! Próbowałem ją ratować, mama była w kuchni, Esti spała, a mój wiecznie zabiegany tatulek jak zwykle rozmawiał przez telefon załatwiając interesy. Patrzyłem na nią z drewnianego mostu, na każdą sekundę jej śmierci. Ona konała, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Po prostu płakałem wrzeszcząc o pomoc, jednak nikt mi jej nie udzielił. Przyglądałem się jej martwym oczom, gdy jej ciało dryfowało po spokojnych wodach... Miałem wtedy tylko 5 lat, a ona 14, ale do dzisiaj pamiętam każdy moment tego gówna. Najgorszym było to, co zrobiła moja rodzina po wszystkim. Mam na myśli ciszę. Nikt nie śmiał słowem wspomnieć o zabawnej brunetce z niebieskimi oczami. Wymazaliśmy ją z życiorysu. Matka spaliła lub schowała wszystkie zdjęcia i jej rzeczy. Udawaliśmy, że jej po prostu nie było. To nas zepsuło od środka. Rozerwało każdą nitkę relacji pomiędzy nami. Rodzice zaczęli jeszcze więcej pracować, aż doprowadzili do rozwodu, Estera miała ciągle nowe nianie, a ja starałem się spędzać jak najmniej czasu w domu. Co nam po tym zostało? Miliardy na koncie i stracone dzieciństwo. Zresztą, co tu dużo mówić, moje dzieciństwo nie jest dobrym tematem do opowiadań.
Przemierzałem zatłoczone ulice. Kurz unosił się powietrzu i zatykał usta, letnie słońce rozgrzewało asfalt pod kołami.W tym roku było wyjątkowo ciepło, jak na północną Anglię. Zaparkowałem przed małą kawiarnią przy głównej drodze. Była to jedna z tych, co są tu od zalania dziejów. Wszedłem tam, a moim oczom ukazało się przytulne, brązowo-beżowe wnętrze i przemiły zapach świeżo zmielonych ziaren. Uwielbiałem tu rano przyjeżdżać, by nabrać sił na resztę dnia. Jednak dzisiaj było inaczej, już przy progu mnie zamurowało. Od razu poznałem te brązowe, zaczesane do góry włosy i niebieskie tęczówki. Tym razem niestety nie patrzyły na mnie, jednak nadal przeszedł mnie dreszcz. Tajemniczy chłopak z pamiętnej nocy stał teraz spokojnie metr ode mnie i szukał czegoś w menu. Znowu ogarnęło mnie to dziwne uczucie co rok temu, jednak starałem się opanować. Mój obiekt zainteresowania podszedł do lady i najprawdopodobniej coś zamówił. Stałem chowając się za przerośniętym fikusem. Reszta osób w pomieszczeniu przyglądała mi się w zainteresowaniu, ja jednak to ignorowałem. Po chwili już stał z dwoma kubkami gorącej kawy w dłoniach. Czułem, że muszę podejść. Wyszedłem dyskretnie zza krzaka, on nadal stał i przyglądał się czemuś. Zrobiłem kilka kroków i zabrałem mu delikatnie jeden napój z dłoni, muskając przy tym jego palce. Usiadłem nonszalancko przy stoliku zaraz obok niego i upiłem dużego łyka. Spojrzałem na niego w rozbawieniu i z szerokim uśmiechu. Dokładnie tak go zapamiętałem. Rozwichrzone włosy, delikatne rysy, łobuzerski uśmiech i flirciarskie spojrzenie. Poczułem, że w moim brzuchu zaczynają zbierać się niechciane motylki, które usilnie próbowały wydostać się na powierzchnię, rozrywając przy tym mnie od środka.
- Cześć, nie spotkaliśmy się już kiedyś? - spytałem całkowicie niewinnie, niczym aniołek z reklam walentynkowych.
- Każdą znajomość zaczynasz od kradzieży cappuccino? - zachichotał, przysiadając się do mojego stolika.
- Nie, ale muszę zacząć, to chyba skuteczne. Harry jestem - puściłem mu perskie oczko.
- Najwyraźniej, haha. Ja jestem Louis - jego poliki lekko się zarumieniły.
- Nowy jesteś, co nie?
- Aż tak widać? - uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów, a zwierzęta w moich wnętrznościach kolejny raz oszalały.
- Z kilometra - oboje się zaśmialiśmy. - Jak chcesz mogę Ci pokazać miasto, znam tą dziurę od urodzenia - nie mogłem tak skończyć ten znajomości.
- Nie wiem. To dziwne, podbiegasz do mnie, kradniesz mi kawę i chcesz oprowadzić po mieście. Czy nie powinienem się ciebie bać? - znowu przybrał ten wyzywający wyraz twarzy.
- Huh.. Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz. Jednak wydaje mi się, że jak na razie nie mam zamiaru wywiezienia cię do lasu.
-Pocieszające. Niestety nie mam zbytnio czasu, muszę się rozpakować - poczułem się zawiedziony. Bardzo chciałem go bliżej poznać.
- A masz chociaż chwilę by dokończyć kawę? - spytałem z nadzieją.
- Ewentualnie... - odpowiedział przeciągając zmysłowo głos i uśmiechając się w rozbawieniu.
- Jesteś z kimś?
- Pytasz czy jestem singlem? Bezpośredni jesteś... - kolejny raz nerwowo zachichotał.
- Raczej miałem na myśli, czy komuś ukradłem kawę - tym razem to ja się zaśmiałem.
- Ahm - jego policzki zrobiły się bardziej czerwone, a on ukrył je w zaciśniętych w pięść dłoniach, opierając łokcie o blat. Ciekawe gdzie się podział ten odważny chłopak? - No to nie ukradłeś. Chciałem odwiedzić moją mamę w nowej pracy, ale w sumie to nie muszę.
Rozmawialiśmy dłuższą chwilę, o rzeczach ważnych i ważniejszych. Nie mogłem ukryć mojego zainteresowania jego osobą. Po prostu wyłapywałem każdy jego ruch ręką. Sposób, w jaki poprawia włosy i oblizuje usta, jak układa dłonie gdy chwyta kubek. Nigdy nikt mnie tak nie zaintrygował jak on. Nadal nie rozumiem, co takiego w nim było. Nie myślałem wtedy o tym jak o zauroczeniu, nie mógłbym przyznać się sam przed sobą, że spodobał mi się chłopak. Jednak nie chciałem się wtedy w to zagłębiać, żyłem chwilą. A tamta chwila należała do Louisa, najbardziej tajemniczego chłopaka jakiego znałem.
Po pół godzinie, jednak mój pęcherz mnie zawiódł. Musiałem czmychnąć na chwilę do łazienki. Ku mojemu niezadowoleniu, gdy wróciłem zastałem tylko chusteczkę z krótką notatką.
,,Musiałem wracać. Miło się rozmawiało. Zadzwoń jak znajdziesz chwilę! 673 559 625 XoXo Lou"
Chociaż coś - pomyślałem uśmiechając się w zamyśleniu i wyszedłem z kawiarni.
Szybko mi zleciała droga powrotna do domu. Zaparkowałem motor na specjalnym parkingu i ułożyłem się wygodnie na leżaku przed basenem. Budynek jest bardzo okazały. Przypomina trochę holenderskie wille, bo na tym wzorował się podobno architekt. Dwu piętrowy kolos, który jednak jest zgrabny w swojej wielkości. Duże, czarne okna i obcięty dach tego samego koloru. Ściany wyłożone bordową cegłą i idealnie wystrzyżony, obszerny ogród.
Nerwowo przewracałem w dłoniach serwetkę. Zastanawiałem się czy zadzwonić jutro, czy dzisiaj wieczorem... Boże, nigdy nie miałem takich problemów!
O kurde *___*
OdpowiedzUsuńTo jest boskie :3
Czekam na kolejny, jest wspaniały. Jednak wyłapałam pewien błąd w pierwszym akapicie. "Idiotą", nie "idiotom". Kim,czym, idiotą. Poza tym, nie wykryłam więcej usterek, naprawdę ciekawie się zapowiada! Pozdrawiam. Informuj mnie o nowych rozdziałach w miarę możliwości.
OdpowiedzUsuń@loveyouleeyumx
już poprawiłam :) / @1stJBsBelieber (spec od korekt haha)
UsuńBoskie! :D
OdpowiedzUsuńBOSKIE *.*
OdpowiedzUsuń@DemiFan60
Bardzo fajnie się zapowiada ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Możesz mnie informować na tt? @maggie98_
Zapraszam też do siebie
http://larrystylinson-stories.blogspot.com/
Już cię dodałam :) Dziękuję!
Usuńkurz*, wtedy* i zarania dziejów*, poza tym dużo błędów interpunkcyjnych, ale fabuła jest zajebista, piszesz to naprawdę ciekawie :D
OdpowiedzUsuńwieeem xd strasznie dużo błędów robiłam, dlatego później znajdę jakąś osobę, które mogłaby po mn poprawiać błędy xdd
Usuńpoprawione ;) /@1stJBsBelieber (spec od korekt haha)
UsuńZajebiste,poprostu nie mam słów ;)
OdpowiedzUsuń@I_hate_life15
Boskie*.* Nie wiem co napisać xD
OdpowiedzUsuń@Agata_Tomasz
świetne ! możesz mnie informować o następnych ? ;P @ahhmygrande
OdpowiedzUsuń