-Jak wyglądam? - spytał Louis stojący przed dużym lustrem, w przedpokoju swojego domu.
Ubrany był w elegancki, czarny smoking z muszką tego samego koloru. Podszedłem do niego podnosząc się z kuchennego stołka i poprawiłem mu ubranie.
- Zajebiście - Odparłem z uśmiechem.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem! - zaśmiał się chłopak.
Do pomieszczenia weszła jego mama-Abigail Tomlinson. Niska brunetka, o dużych brązowych oczach i szczerym, wesołym uśmiechu. Ubrana była w czerwoną, elegancką sukienkę i perłowy naszyjnik.
Popatrzyła z miłością na swojego syna. Poczułem ukłucie zazdrości, myśląc sobie, że moja rodzicielka dawno o mnie zapomniała.
Jenny natomiast miała na sobie jasnoróżową kieckę i słodkie balerinki. Kevin, jak na faceta przystało, miał garnitur. Ich ojciec już czekał na wszystkich w samochodzie.
- Widzimy się na miejscu - powiedział Lou i wyszliśmy razem.
Panna młoda była piękna. Wszyscy zwrócili na nią uwagę, gdy weszła do sali restauracyjnej ze swoim świeżo upieczonym mężem.
Jej sukienka była naprawdę prześliczna. Śnieżnobiała. Gorset pokryty przeźroczystymi kryształkami mocno opinał się na nieprzeciętnych rozmiarów biuście. Dół zrobiony z tiulu (chyba tak się nazywa ta siateczka).
W pierwszej chwili pomyślałem, że dziewczyna zaraz zemdleje. Jej skóra miała tak blady odcień, że wręcz zlewała się z kolorem ubrania. Okalające jej głowę włosy również były przerażająco jasne i długie. Opadały delikatnie na perłowe ciało naszej gwiazdy. Jej partner znacząco się od niej różnił. Raczej wątłej postury z ciemnobrązowymi włosami sięgającymi za ramiona.
- Hipis - powiedziałem po cichu do Louisa, powodując jego rozbawienie. Wesele odbywało się w wynajętej sali na przedmieściach. Bardzo ładnie urządzone - stoły ustawione w dwóch równoległych kolumnach po bokach sal. Przy każdym było 6 miejsc. My zostaliśmy dopasowani do kuzynostwa Lou.
Po środku znajdował się sporych rozmiarów parkiet i oczywiście przy jednej ze ścian - scena dla kapeli. Sufit pokryty dziesiątkami biało-złotych balonów wypełnionych helem. Gdy się podskoczyło, możliwe było złapanie ich za sznurek, co było bardzo atrakcyjne dla najmłodszych gości.
Pomyślałem, że to mogłaby być uroczystość Melody. Ona stałaby na środku i wygłaszała przemowę. Wyglądałaby tak pięknie. Miałaby męża, którego bym zapewne przemaglował na wszystkie możliwe sposoby i nastraszył rottweilerami, żeby jej nie skrzywdził. Tak, mogłoby tak być. Impreza rozkręcała się dość powoli, goście bardziej interesowali się rozmowami niż tańcem, co osobiście mi i Louisowi nie przeszkadzało. Bawiliśmy się wyśmienicie na wpół pustym parkiecie.
Dopiero koło północy zaczęli do nas dołączać inni, z małą zachętą procentów. Noc była jeszcze młoda.
O 3 w nocy siedziałem z Louisem na schodach przed restauracją. Chłodny wiatr otulał nasze rozgrzane do czerwoności policzki. Potrzebowaliśmy chwili, by móc odetchnąć od kilkugodzinnej zabawy.
To wesele, to było naprawdę coś fantastycznego! Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Stęskniłem się już za klubami podczas tego roku szkolnego. Na szczęście Louis mnie nie zawiódł i wspólnie daliśmy się ponieść muzyce.
Jego błękitne tęczówki sprawiały, że zapominałem o Bożym świecie. Wszystko inne zaszło mgłą.
Zaczął padać deszcz. Znaczy to nie było wielkie zdziwienie, gdyż znajdowaliśmy się w Anglii, w środku jesieni. To była codzienność.
Jednakże ulewa tamtej nocy bardzo nas rozbawiła z nieznanych mi powodów. Leżeliśmy tam, a chłodne krople oblewały całe nasze ciała. Louis oparł ręce na schodach pomiędzy mną i wpatrywał się w moje wargi z przerażającym błyskiem w oczach. Pochylił się i delikatnie pocałował kącik moich ust, by po chwili całkowicie się w nich zatopić. Euforia wypełniła całe moje ciało. Od czubków palców, po końcówki włosów. Lou zachowywał się jak wygłodniały lew, który w końcu złapał zdobycz. Zmierzwiłem jego włosy i jeszcze bardziej przycisnąłem do siebie. Nagle stwierdziłem, że to złe i wyrwałem się z jego uścisku i uciekłem nawet się nie odwracając. Potykałem się o własne nogi, z moich oczu płynął potok słonych łez. Nie wiedziałem co mam zrobić.-Przecież postąpiłem właściwie. Nie jestem gejem, on nie powinien mnie całować! To on wszystko spieprzył! Zachowałem się poprawnie - tłumaczyłem sam sobie. Chociaż nie wiem jak bardzo bym chciał, nie umiałem w to uwierzyć.
Błąkałem się po pustych ulicach nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Ciągle czułem smak jego ust i migdałowy zapach ciała.
- Harry - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Nialla. - Nie pierdol, że wszystko w porządku pacanie, bo i tak Ci nie uwierzę! - zdenerwował się chłopak, gdy oglądaliśmy ,,Szybcy i Wściekli" na kanapie w jego domu.- Nic się nie stało - odparłem to samo zdanie, które powtarzałem kilka razy dziennie.
- Poczekaj - powiedział, ku mojemu zdziwieniu.
Horan udał się do swojego pokoju i zaczął grzebać w szufladach, z tego co słyszałem. Wyszedł po kilku minutach z brązową kopertą w dłoni.
- BZZZZZ!!! BZZZZZ!!! - komórka nie dawała za wygraną, a ja coraz bardziej miałem ochotę ją wrzucić do ubikacji w akcie zemsty. Spojrzałem spod powiek na wielki budzik stojący obok, czerwone cyfry wyświetlały godzinę 3:42. Cholera.
Ubrany był w elegancki, czarny smoking z muszką tego samego koloru. Podszedłem do niego podnosząc się z kuchennego stołka i poprawiłem mu ubranie.
- Zajebiście - Odparłem z uśmiechem.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem! - zaśmiał się chłopak.
Do pomieszczenia weszła jego mama-Abigail Tomlinson. Niska brunetka, o dużych brązowych oczach i szczerym, wesołym uśmiechu. Ubrana była w czerwoną, elegancką sukienkę i perłowy naszyjnik.
Popatrzyła z miłością na swojego syna. Poczułem ukłucie zazdrości, myśląc sobie, że moja rodzicielka dawno o mnie zapomniała.
Jenny natomiast miała na sobie jasnoróżową kieckę i słodkie balerinki. Kevin, jak na faceta przystało, miał garnitur. Ich ojciec już czekał na wszystkich w samochodzie.
- Widzimy się na miejscu - powiedział Lou i wyszliśmy razem.
***
Panna młoda była piękna. Wszyscy zwrócili na nią uwagę, gdy weszła do sali restauracyjnej ze swoim świeżo upieczonym mężem.
Jej sukienka była naprawdę prześliczna. Śnieżnobiała. Gorset pokryty przeźroczystymi kryształkami mocno opinał się na nieprzeciętnych rozmiarów biuście. Dół zrobiony z tiulu (chyba tak się nazywa ta siateczka).
W pierwszej chwili pomyślałem, że dziewczyna zaraz zemdleje. Jej skóra miała tak blady odcień, że wręcz zlewała się z kolorem ubrania. Okalające jej głowę włosy również były przerażająco jasne i długie. Opadały delikatnie na perłowe ciało naszej gwiazdy. Jej partner znacząco się od niej różnił. Raczej wątłej postury z ciemnobrązowymi włosami sięgającymi za ramiona.
- Hipis - powiedziałem po cichu do Louisa, powodując jego rozbawienie. Wesele odbywało się w wynajętej sali na przedmieściach. Bardzo ładnie urządzone - stoły ustawione w dwóch równoległych kolumnach po bokach sal. Przy każdym było 6 miejsc. My zostaliśmy dopasowani do kuzynostwa Lou.
Po środku znajdował się sporych rozmiarów parkiet i oczywiście przy jednej ze ścian - scena dla kapeli. Sufit pokryty dziesiątkami biało-złotych balonów wypełnionych helem. Gdy się podskoczyło, możliwe było złapanie ich za sznurek, co było bardzo atrakcyjne dla najmłodszych gości.
Pomyślałem, że to mogłaby być uroczystość Melody. Ona stałaby na środku i wygłaszała przemowę. Wyglądałaby tak pięknie. Miałaby męża, którego bym zapewne przemaglował na wszystkie możliwe sposoby i nastraszył rottweilerami, żeby jej nie skrzywdził. Tak, mogłoby tak być. Impreza rozkręcała się dość powoli, goście bardziej interesowali się rozmowami niż tańcem, co osobiście mi i Louisowi nie przeszkadzało. Bawiliśmy się wyśmienicie na wpół pustym parkiecie.
Dopiero koło północy zaczęli do nas dołączać inni, z małą zachętą procentów. Noc była jeszcze młoda.
***
O 3 w nocy siedziałem z Louisem na schodach przed restauracją. Chłodny wiatr otulał nasze rozgrzane do czerwoności policzki. Potrzebowaliśmy chwili, by móc odetchnąć od kilkugodzinnej zabawy.
To wesele, to było naprawdę coś fantastycznego! Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Stęskniłem się już za klubami podczas tego roku szkolnego. Na szczęście Louis mnie nie zawiódł i wspólnie daliśmy się ponieść muzyce.
- Padam - stwierdził chłopak kładąc się na niewygodnych schodach.- Ja też - przyznałem, chociaż z chęcią porwałbym go na kolejne szalone wybryki.
Położyłem się obok niego, czując chłodne kafelki, które wbijały mi się w plecy. Tak ślicznie wyglądał tej nocy. Popatrzyliśmy sobie w oczy.Jego błękitne tęczówki sprawiały, że zapominałem o Bożym świecie. Wszystko inne zaszło mgłą.
Zaczął padać deszcz. Znaczy to nie było wielkie zdziwienie, gdyż znajdowaliśmy się w Anglii, w środku jesieni. To była codzienność.
Jednakże ulewa tamtej nocy bardzo nas rozbawiła z nieznanych mi powodów. Leżeliśmy tam, a chłodne krople oblewały całe nasze ciała. Louis oparł ręce na schodach pomiędzy mną i wpatrywał się w moje wargi z przerażającym błyskiem w oczach. Pochylił się i delikatnie pocałował kącik moich ust, by po chwili całkowicie się w nich zatopić. Euforia wypełniła całe moje ciało. Od czubków palców, po końcówki włosów. Lou zachowywał się jak wygłodniały lew, który w końcu złapał zdobycz. Zmierzwiłem jego włosy i jeszcze bardziej przycisnąłem do siebie. Nagle stwierdziłem, że to złe i wyrwałem się z jego uścisku i uciekłem nawet się nie odwracając. Potykałem się o własne nogi, z moich oczu płynął potok słonych łez. Nie wiedziałem co mam zrobić.-Przecież postąpiłem właściwie. Nie jestem gejem, on nie powinien mnie całować! To on wszystko spieprzył! Zachowałem się poprawnie - tłumaczyłem sam sobie. Chociaż nie wiem jak bardzo bym chciał, nie umiałem w to uwierzyć.
Błąkałem się po pustych ulicach nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Ciągle czułem smak jego ust i migdałowy zapach ciała.
- Nie! - Krzyknąłem, by wygonić z siebie niechciane myśli. Nieświadomie zacząłem nucić słowa piosenki One Republic - Counting Stars, do której tańczyłem z nim tej nocy.
Czuję coś dobrego
Postępując niewłaściwie
I czuję coś złego
Postępując właściwie Czułem się potwornie i całe moje ciało krzyczało ,,wróć tam!" Jednak nie umiałem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Byłem zagubiony. Deszcz wciąż obmywał mnie litrami, a ja już nie wiedziałam czy wciąż płaczę, czy to tylko krople z nieba.I czuję coś złego
***
Minęły dwa tygodnie od wesela. Chodziłem do szkoły jak gdyby nigdy nic. Udawałem, że nic się nie stało zakładając co rano uśmiechnięty wyraz twarz. Życie straciło dawny smak i przestałem widzieć te pozytywy, których wszystko nabierało gdy w pobliżu był Louis. Tak.. Louis. Nie widziałem go od tamtego czasu. Nie chodził do szkoły, co mnie bardzo martwiło. Codziennie, gdy jechałem samochodem gdziekolwiek, w magiczny sposób przejeżdżałem pod jego domem, z nadzieją, że go zobaczę. Żałosne. Brakowało mi odwagi, by zapukać do jego drzwi i porozmawiać.- Harry - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Nialla. - Nie pierdol, że wszystko w porządku pacanie, bo i tak Ci nie uwierzę! - zdenerwował się chłopak, gdy oglądaliśmy ,,Szybcy i Wściekli" na kanapie w jego domu.- Nic się nie stało - odparłem to samo zdanie, które powtarzałem kilka razy dziennie.
- Poczekaj - powiedział, ku mojemu zdziwieniu.
Horan udał się do swojego pokoju i zaczął grzebać w szufladach, z tego co słyszałem. Wyszedł po kilku minutach z brązową kopertą w dłoni.
- A teraz patrz - odparł wyjmując coś ze środka.-To jest rentgen mojego mózgu. Rzeczywiście pokazał mi to co powiedział, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło.
- Zmierzam do tego, że mam mózg. Czyli myślę! Szok co nie? - kolejny raz wyjął coś z owej koperty.
- A to twoja głowa - pokazał mi kolejny rentgen. -Też masz ten piękny narząd, dzięki któremu nie jesteś roślinką. Tak więc proszę Cię, nie rób ze mnie barana.
- SKĄD TY TO MASZ?! - na papierze w prawym, dolnym rogu widniał napis ,,Harry Styles"
- Pamiętasz Lisę?
- Twoja ex, ta studentka.
- Miała staż jako sekretarka w szpitalu.
- Jesteś chory... - powiedziałem, by po chwili wybuchnąć śmiechem.
Za to go cholernie kochałem. Nawet, gdy całe moje życie uczuciowe leżało w gruzach i cicho krwawiło, on potrafił mnie rozbawić. Jest bezcenny.- Zmierzam do tego, że mam mózg. Czyli myślę! Szok co nie? - kolejny raz wyjął coś z owej koperty.
- A to twoja głowa - pokazał mi kolejny rentgen. -Też masz ten piękny narząd, dzięki któremu nie jesteś roślinką. Tak więc proszę Cię, nie rób ze mnie barana.
- SKĄD TY TO MASZ?! - na papierze w prawym, dolnym rogu widniał napis ,,Harry Styles"
- Pamiętasz Lisę?
- Twoja ex, ta studentka.
- Miała staż jako sekretarka w szpitalu.
- Jesteś chory... - powiedziałem, by po chwili wybuchnąć śmiechem.
- Powiedz o co chodzi - ponaglił mnie.- Chodzi o Louisa - powiedziałem cicho.
- WOW! No co ty! Serio? SZOK! Nie wpadłbym na to, po tym, że codziennie siedzisz wpatrując się w tapetę telefonu, gdzie jesteście razem na zdjęciu i gdy jeździmy samochodem, zawsze przez przypadek przejeżdżamy obok jego domu. A już na pewno nie zorientowałbym się, po tym, że od czasu wesela Louis jest ,,chory" i nie chodzi do szkoły, a ty nie wspominasz o nim słowem. Kompletnie mnie teraz zaskoczyłeś!
- Nie bądź sarkastyczny Niall! - krzyknąłem rzucając w niego poduszką.
- Dobra, już dobra. Mów dalej!
Opowiedziałem mu całe zdarzenie z wesela, a chłopak tym razem uważnie słuchał. Starałem się nie pominąć żadnego szczegółu i nie widziałem sensu w mówieniu mu kłamstw. W końcu to Horan.- Dobra, już dobra. Mów dalej!
- Jesteś głupi - powiedział całkiem opanowanym tonem.
- Co? - zdziwiłem się tym, co właśnie usłyszałem.- Jesteś w nim zakochany po uszy, a gdy ten cię całuje, ty uciekasz ,,bo to złe". Szczyt debilizmu stary. Co w tym jest niewłaściwego?!! - Gdy tak na mnie krzyczał czułem się jak skarcone dziecko, które zjadło wszystkie ciasteczka.
- To co mam zrobić teraz?- Porozmawiaj z nim geniuszu!
- BZZZZZ!!!!!!! - zadzwonił mój telefon brutalnie wyrywając mnie z błogiego snu.
- Ja pierdolę... - wymamrotałem, gdy szukałem po omacku urządzenia na stoliku nocnym.
***
- BZZZZZ!!!!!!! - zadzwonił mój telefon brutalnie wyrywając mnie z błogiego snu.
- BZZZZZ!!! BZZZZZ!!! - komórka nie dawała za wygraną, a ja coraz bardziej miałem ochotę ją wrzucić do ubikacji w akcie zemsty. Spojrzałem spod powiek na wielki budzik stojący obok, czerwone cyfry wyświetlały godzinę 3:42. Cholera.
- Halo? - powiedziałem mocno ochrypniętym głosem, gdy wreszcie dopadłem wstrętny przedmiot.
- Harreh? - usłyszałem wystraszony głos Louisa. Moje serce się zatrzymało, a ja po prostu zapomniałem jak się oddycha. Tak dawno go nie słyszałem, chociaż codziennie odtwarzałem sobie ten dźwięk w głowie.
- Louis! Co się stało? - nie ukrywałem mojego przerażenia, a ta sytuacja od razu mnie rozbudziła. Z jednej strony byłem wniebowzięty, że chłopak zadzwonił, a z drugiej wiedziałem, że coś jest nie tak...
- Nie wiem gdzie jestem, chyba ktoś mnie okradł. Dzwonię z budki, bo miałem jakieś drobniaki w kieszeni. Ja.. ja przepraszam, że do Ciebie dzwonię, ale nie wiedziałem do kogo mam się zgłosić, nie.. nie powinienem.. przepraszam, ja nie wiem, boję się po prostu.- Uspokój się Louis. Powiedz co widzisz - starałem się zachowywać racjonalnie.
- Czekaj.. jakiś klub ,,Bonanza" i hotel ,,Paradise" - powiedział nadal drżącym głosem.- Zaraz będę, czekaj, nie ruszaj się.
Wyleciałem z łóżka jak oparzony, zarzuciłem szybko spodnie i pierwszą bluzę z brzegu. Wybiegłem z domu przeklinając siebie w myślach za to, że go wtedy zostawiłem.
jezuuu dodawaj nastepny rozdzial szybko jsjsjsjs @sellyplanet
OdpowiedzUsuńojej. jak Hazz sie troszczy o Lou ♥
OdpowiedzUsuńon go tak bardzo kocha ♥
Ja to czuje ♥
awww. oni będą jeszcze razem i będą taką cudowną parą ♥
czekam na następny
@ilovehaters_s
Świetny! Boże.. boję się o Lou.. a co jak Harry przyjadzie i ktoś że tak powiem niemiły będzie na niego czekać? Co jak zrobią coś Louis'owi? W jakim jest stanie? I najlepsze: Skąd do cholery Lisa ma zdjęcie mózgu Harry'ego?! Po co to Niall'owi?! Czekam na next! <3
OdpowiedzUsuńPROSZĘ PANA !!! CO PAN ROBI ?! Jak mogłaś w takim momencie skończyć ?! No ja teraz będę umierać do następnego rozdziału ..
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć , że to opowiadanie jest zajeebiistee ! *.*
Niall mnie niszczy ;D Hahaha .. Chciałabym mieć takiego przyjaciela .
Aaaaale się podjarałam , jak Lou pocałował Hazze , ale ten jebany dupek musiał oczywiście spierdolić ! Ale mam nadzieję , że jak teraz się spotkają , w nie za bardzo miłych warunkach , ale jednak , to się wszystko wyjaśni . Oni nie mogą się kłócić ! Zabraniam im !
Kocham Cię i czekam na następny <3
@PixieStylinson
Xx
CZEMU TAKIE KRÓTKIE??!! TO JEST KARALNE KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ~ twa cicha wielbicielka xd LOFKI
Jakue to zajebiste hshhakdkjzhslyzb
OdpowiedzUsuń@I_hate_life15
Niall z tymi zdjęciami mózgu mnie po prostu rozjebał hahhaahha. Rozdział cudowny. Harry tak martwi się o Lou awww. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuń@Furby_xoxo
Coraz bardziej wciągają mnie te rozdziały, a szybka akcja dodaje smaczku. Jedyne, co wyłapałam, to użycie nawiasu. W opowiadaniu się ich nie stosuje, wystarczy zwykły przecinek i tyle, jeśli chodzi o uzupełnianie treści. Czekam na ciąg dalszy, bo przyznaję, że pokochałam bohaterów i Twoje poczucie humoru.
OdpowiedzUsuń@Kuroneaa
Zakochałam się w Twoim opowiadaniu! Nie oszukujmy się- nie czytam tego typu opowiadania po raz pierwszy, ale Twój jest naprawdę wyjątkowy! ♥
OdpowiedzUsuńUporczywie czekam na kolejny rozdział :) /@my_hero_loueh xx
Hej :) powiem tylko GENIALNE mam nadzieje ze kolejny rozdzial pojawi sie szybko :) Niall i jego humor kapitalne hahaha Lou i Harry miodzio :) prosze o info o nastepnym rozdziale @MilkaMilka39
OdpowiedzUsuńHejka (: To jest po prostu świetne.! Z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej .! Strasznie mnie to wciągneło *o* Czekam na następny z niecierpliwością. <3 @Lovely___Life
OdpowiedzUsuńAaaaaa! zakochańce! aaa! chce następny rozdział! /@Pollystylinson
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Niallem ! głupi harry hahaha Niall aka największy larry shipper <3 oczywiście rozumiem Harrego on boi sie tego uczucia ale słodko że teraz leci na pomoc swojemu prawie już chłopakowi !
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
@Wiktori1D
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej xx
@awmywhatever
HASHGjhsdjhs to jest świetne :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co będzie dalej <3
@ZombieMadrista
Świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego :) xx
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ahsajdsj ten pocałunek *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
@DemiFan60
Kurwa jaki Harry to zjeb XD
OdpowiedzUsuńZamiast się całować z Lou'im ... To on spierdala debil .. HAHAHA. Ale chciałabym miec takie friendsa jak Horan <3
A i wiesz co.... WEŹ... JAK MOŻESZ KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?... No wiesz co..
NEXTTT BEJBEEEE ! <3
@HarveyIsMinee
super xx
OdpowiedzUsuńKocham *.*
OdpowiedzUsuńKURWA MAĆ DZIEWCZYNO!
OdpowiedzUsuńCzy ty wiesz jak ja kocham te ff?!
Obiecałaś że mnie będziesz informować, a tak to sama nabijam ci wyświetlenia! <3
Jezus Maria lofdkngljkdndfjh ja myślałam że eksploduję gdy Lou pocałował Hazz OMFG KLJGFBDSLGHJFDB
Ja pierdolę, ja chyba zdechnę, czekam na nexta! Jejku, co się stało z Boo, kto go okradł, nie no, nie mogę lkdnfgj dlaczego Hazza uciekł?! Tak nie można, eh, uroczy Harry *-*
Ja jebie to jest zbyt zajebiste, no :D
Nie mogę się doczekać, jak Harry już dotrze do Louisa, Boże slsjdnfhsd *.*
I PROSZE INFRORMUJ MNIE KJDSNBFGKHSDB @larry_loove
<33
http://choice-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
BOZEEE TO JEST ZAAAAJEBISTE. CHCE JUZ KOLEJNY ROZDZIAL!!! KIEDY BEDZIE?! @_____@ MINELY JUZ DWA DNI!!! NO KURDEE! P.S. ZA KROOOOOOTKIE! :3
OdpowiedzUsuńZ POAZANIEM TWOJA WIERNA AZ DO USRANEJ SMIERCI CZYTELNICZKA :D
@Thoris69
To jest cudne! Pisz, pisz...
OdpowiedzUsuń@Fuck_Rare
O jaaa *_* Czekam na następny rozdział! Byle szybko :D
OdpowiedzUsuńJEZU CMZKDGJHNSDGKJNDSKJFL CZEKAM NA NASTĘPNY!!
OdpowiedzUsuń~@KarolinaaStyles.